3,2,1... RUNNING!

Bieganie to jeden z lepszych sposobów nie tylko na zrzucenie wagi ( WIEM, mnie to nie obowiazuje:) ), ale i poprawę samopoczucia. Co więc stoi na przeszkodzie, by ruszyć prosto przed siebie?

Brak czasu, zła kondycja, obawa przed kontuzją – to tylko niektóre z argumentów wysuwanych przez osoby, które wciąż odkładają decyzję o rozpoczęciu biegania. Jednak gdy już zaczniemy regularny jogging, okazuje się, że wygospodarowanie pół godziny dziennie na krótki trening nie jest wcale takie trudne, kondycja z czasem się poprawia, a co do kontuzji – można im zapobiec, wystarczy tylko nauczyć się odpowiednich technik.


Ustawiamy poprzeczkę
Choć bieganie to sport praktycznie dla każdego (nie trzeba przecież od razu pokonywać 20 kilometrów podczas jednej sesji treningowej), to w przypadku gdy często cierpimy na kontuzje stawów lub mamy problemy ze zdrowiem, przed rozpoczęciem treningów warto skonsultować się z lekarzem (ja tego nie zrobilam, ale rozgrzewke wprowadzilam obowiazkowo).
Jeżeli on nie będzie widział żadnych przeciwskazań, możemy przygotować się do biegu. Na początek – określenie celu. Może to być chęć zrzucenia pięciu kilogramów czy założenie, że będziemy ćwiczyć trzy razy w tygodniu – jasny cel pomoże nam wytrwać w tym postanowieniu.
Ważne, by na początku swojej przygody z bieganiem nie stawiać sobie poprzeczki zbyt wysoko. Wiele początkujących osób wyobraża sobie, że po miesiącu będą w stanie przebiec taki dystans jak ci, którzy robią to od lat.
Tak się jednak nie dzieje – jeżeli przez lata nie dbaliśmy o swoją kondycję i nie uprawialiśmy żadnego sportu, trudno się spodziewać, by forma wróciła do nas po miesiącu.
Warto też wystrzegać się najczęstszych błędów popełnianych przez początkujących. Do najważniejszych z nich należy zbyt szybki bieg – pierwsze kilka treningów to bieg wolnym, spokojnym tempem, wręcz truchtem (przerywanym marszem). Ten błąd popełniają jednak także osoby, które mają za sobą kilka czy kilkanaście wybiegań – po dwóch czy trzech tygodniach chcą znacznie poprawić swoje tempo.
Choć na początku powinniśmy skupiać się na czasie a nie na kilometrach, nie próbujmy „na siłę” poprawiać swojej prędkości. To samo dotyczy zbyt częstych treningów – codzienne bieganie może sprawić, że szybko poczujemy się przemęczeni i jeszcze szybciej zrezygnujemy z kontynuowania treningu.
Trening interwałowy
Jedną z ważniejszych rzeczy, na które powinniśmy zwrócić uwagę, jest tętno, jakie osiągamy podczas biegania. Według lekarzy, to w czasie wysiłku fizycznego nie powinno być wyższe od wartości maksymalnego tętna wysiłkowego.
Można je obliczyć odejmując swój wiek od 220 (dla osoby 30-letniej maksymalne tętno wyniesie 190). To jednak wartość skrajna – najlepsze dla naszego organizmu jest bieg przy pulsie w granicach 50-70 proc. tętna maksymalnego. Aby kontrolować swój puls najlepiej zaopatrzyć się w pulsometr, dzięki któremu będziemy mogli lepiej kontrolować tempo i intensywność biegu.
Osobnym zagadnieniem jest także ryzyko kontuzji. Wśród sportowców panuje obiegowa opinia, że prawie każdego biegacza prędzej czy później ona dopadnie. Jednak dobra wiadomość jest taka, że zaledwie co piąta z nich nie zależy od zachowania osoby ćwiczącej. Przy odpowiednim podejściu możemy więc zminimalizować to ryzyko.
W przypadku osób, które zaczynają ćwiczyć w ten sposób, kontuzje wywołuje przede wszystkim złe przygotowanie do treningów, brak odpowiedniej techniki, źle dobrane buty i zbyt rozbudowany plan treningowy. Dlatego też na początek, zamiast długiego wybiegania, lepiej przekonać się do krótszego, ale intensywniejszego biegania lub do treningu interwałowego.
Do tego warto dołączyć także pracę nad siłą mięśni i ogólną sprawnością organizmu. Jeżeli czujemy, że któraś z części ciała zaczyna nas boleć (ścięgno Achillesa, staw skokowy czy goleń) trzeba zrobić krótką przerwę. W żadnym wypadku nie powinniśmy biegać na środkach przeciwbólowych.
Choć krótka rozgrzewka przed treningiem jest niezbędna, trzeba także uważać na jeden z jej elementów – rozciąganie i nie próbować zbyt intensywnego stretchingu, który lepiej wykonać po kilku minutach truchtu. Do tego odpowiednie buty i możemy ruszać przed siebie!

A po naszym jogginu z Nelka preferujemy lezing na zielonej trawce :)

Mam nadzieje, ze chociaz garstke z Was udalo mi sie namowic do ruchu!! 

Pozdrawiamy

Marta&Nelly









5 komentarzy:

  1. lubie biegac ale czasami brak mi weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Nienawidzę biegać, dla mnie to jakas masakra!! Wole inne typy sportów jednak : )

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja cwicze od dawna ale teraz czas na bieganie i tak-zmotywowalas mnie,tylko potrzeba mi nowych butkow..; )

    http://sayhitocosmetics.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie lubię biegać, no po prostu nie lubię ;D rolki, rower ;D ale nie bieganie ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja bardzo lubię i biegam, 3-4 razy w tygodniu. :)

    OdpowiedzUsuń