Szara, atlasowa, maxi spodnica na blogu juz prezentowala sie nie jeden raz, wiec nie widzialam zadnego powodu, dlaczego mialoby jej rowniez zabraknac w Barcelonie. Gdy przyjecielismy popoludniu slonca nie bylo zbyt duzo ( co kompletnie nie idzie w parze z brakiem ciepla), wzielismy szybki prysznic i wskoczylismy w najwygodniejsze ubrania i wyszlismy zapoznac sie z portem, nad ktorym mieszkalismy. Pozniej boski market z organiczna zywnoscia i kolacja- slynna hiszpanka Paella.
Spódnica boska! Super zdjęcia, jakbym wpadła między te owoce to bym już stamtąd nie wyszła!
OdpowiedzUsuńAAA, skąd kapelusz? Przecudowny!
OdpowiedzUsuńSpódnica wygląda fajnie, lubię takie ;-) generalnie to tej Barcelony zazdroszczę. I musze to napisac, choera- Twój mężczyzna wygląda jak Miroslav Klose, ten piłkarz :D ;D ja się wszedzie dopatrzę podobieństw, haha !
OdpowiedzUsuń